Nauka za granicą podnosi naszą ocenę w oczach pracodawcy

Nauka za granicą podnosi naszą ocenę w oczach pracodawcy

Nauka za granicą podnosi naszą ocenę w oczach pracodawcy
Nauka w prestiżowych szkołach językowych w Nowym Jorku, Bostonie czy Toronto podnosi ocenę naszego CV podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Taki wpis w rubryce „język obcy” lub „edukacja” pojawia się coraz częściej w aplikacjach. Tylko w 2010 roku na naukę języka angielskiego za ocean wyjechało ponad 1000 Polaków, głównie studentów, ale nie tylko. Intensywne kursy językowe lub kursy biznesowe wybierają coraz częściej managerowie dużych korporacji, lekarze, dziennikarze, a nawet piloci. Często z myślą o podniesieniu kwalifikacji, awansie lub zmianie pracy. Celem naszych językowych eskapad dla poprawienia CV są: Nowy Jork, Boston, Toronto – to główne kierunki studentów. Managerowie wybierają tropiki – Florydę i Hawaje.

Byłeś w NY, masz, o czym rozmawiać z pracodawcą

83% aplikujących mija się z prawdą opisując znajomość języka obcego, chcąc zaimponować pracodawcy – podaje Antal International. Tylko 10% powołuje się na posiadane certyfikaty czy ukończone w kraju szkoły językowe. O tym, że ukończyliśmy kurs za granicą też nie wspominamy. Tymczasem wpisanie w pozycję edukacja lub języki obce CV informacji o nauce za granicą może nam pomóc w znalezieniu pracy. – Absolwenci zagranicznych szkół językowych lub zagranicznych uczelni są bardziej cenieni na rynku pracy pod kątem znajomości danego języka obcego niż kandydaci, którzy tego języka uczyli się w Polsce – uważa Michał Filipkiewicz, ekspert Portalu Praca.pl. I dodaje: – Kształcąc się za granicą obcujemy z konkretnym językiem, na co dzień, nabywamy dobry akcent, poznajemy specyficzne zwroty oraz mowę potoczną. Nasz język staje się po prostu bardziej naturalny, posługujemy się nim z większą łatwością i swobodą. Jest to bardzo istotne, ponieważ podczas rekrutacji do wielu firm pracodawcy chcą sprawdzić praktyczną znajomość języka, a nie tylko posiadany przez nas certyfikat – mówi.

Już dziś ponad 80% osób wybierających kursy językowe w Kanadzie czy USA, decyduje się na nie z powodu chęci podniesienia swoich umiejętności i kwalifikacji, lub sprawdzenia się w praktyce – podaje firma Language Abroad. – Dla wielu osób kurs językowy za oceanem to ważna inwestycja w karierę. Studenci często decydują się na kurs zakończony certyfikatem językowym lub kurs, który przygotuje ich do studiów w USA. Managerowie, lekarze czy pracownicy platform wiertniczych wybierają kursy specjalistyczne, które uczą ich terminologii potrzebnej w ich branży, często po to, żeby awansować – mówi Halina Juszczyk, dyrektor firmy Language Abroad, która organizuje kursy językowe w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.

Staż w USA i 15 poziomów nauki

Za oceanem najczęściej wybieramy kursy 4-tygodniowe. Do wyboru kursanci mają aż 15 poziomów nauki. Coraz większą popularność zyskują także kursy, które kończy zdaniem egzaminu i przyznaniem certyfikatu językowego.  – W amerykańskich szkołach możemy dziś zdawać każdy z popularnych egzaminów m.in. FCE, CAE, BEC, TOEFL, do których przygotowuje nas specjalny kurs, tam, na miejscu.  Chętnie także kursanci, zamiast przebywania w szkole wybierają naukę połączoną z praktyką zawodową –mówi Juszczyk.

Takie rozwiązanie, podczas którego uczy się języka i pracuje biorąc udział w specjalnym programie stażowym funkcjonuje dziś w 9 szkołach na wschodnim wybrzeżu USA i 2 w Chicago.  Na zachodnim wybrzeżu szkół, w których można połączyć naukę z praktyką w amerykańskiej firmie jest 10. Udział w programie składa się z dwóch etapów, minimum 4–tygodniowej nauki języka i praktyki w amerykańskiej firmie Jak podkreśla przedstawicielka Language Abroad, udział w takim programie nie ma nic wspólnego z istniejącymi na rynku ofertami pracy w USA czy programami typu work&tavel. – Tutaj kładzie się nacisk przede wszystkim na naukę języka, a kursant praktykuje bezpłatnie, w dalszym ciągu ćwicząc język, tym razem specjalistyczny, w firmie, która odpowiada jego zainteresowaniom. Dodatkowo warunkiem rozpoczęcia praktyk, jest odbycie najpierw kursu językowego. Doświadczenie w amerykańskiej firmie dodatkowo wzbogaca CV – podkreśla Juszczyk.

Obecnie w ofertach polskich pośredników znajdują zarówno szkoły w tak popularnych miejscach jak Nowy Jork, Vancouver, Toronto, Seattle czy Boston, ale również oferty bardziej egzotyczne np. nauka w Miami, Los Angeles, na Hawajach czy w San Diego. Te pierwsze chętnie wybierają studenci, egzotykę – biznesmeni – mówi Juszczyk. Za 4 tygodniowy kurs w USA trzeba dziś zapłacić od 10 tys. złotych.  Podobnie jest z Kanadą. – Stany Zjednoczone są zdecydowanie bardziej popularnym kierunkiem, jednak Kanada ostatnio staje się modna. Już dziś na Polaków czekają szkoły w Toronto, Vancouver, a nawet w takich kurortach jak Kelowna – mówi Juszczyk.

Szkoła językowa nauczy… rybołówstwa 

Ale Polacy z USA i Kanady wracają nie tylko z podszlifowanym angielskim. Większość szkół językowych organizuje także zajęcia dodatkowe, urozmaicające naukę języka. I tak w szkołach Fort Lauderdale, Polacy uczą się nurkować, a w szkołach w Los Angeles mogą spędzić 1-2 semestry na kursie pre-masters, który przygotowuje do studiów post graduate na amerykańskiej uczelni. Nie gorzej oferta dodatkowa wygląda w Kanadzie. Szkoły w Vancouver oferują naukę języka z nauką jazdy na nartach. W kanadyjskim kurorcie Kelowna z kolei można zamieszkać na farmie, nauczyć się stolarstwa, rybołówstwa lub zdobyć Certyfikat Winiarstwa.

– Szkoły za oceanem nie tylko dobrze przygotowują Polaków do biegłego posługiwania się angielskim, uczą nas także samej Ameryki, stylu życia, kultury czy podejścia do biznesu. Osoby, które wracają z kursu w USA czy Kanadzie oprócz rubryki „języki obce” w CV, mogą uzupełnić także inne pola o nowe zainteresowania, wiedzę czy umiejętności, nawet te odbiegające od stanowiska, na które się aplikuje – mówi Juszczyk.

Pilot, inżynier, dentysta na kursie

Troszkę inne podejście mają osoby, które do Stanów i Kanady wybierają się na kursy specjalistyczne. Dziś amerykańskie szkoły prowadzą programy nauki języka angielskiego dla takich grup jak prawnicy, bankierzy, lekarze, HR i PR-owcy, a nawet pracowników platform wiertniczych i pilotów. – Osoby o ugruntowanej pozycji zawodowej wybierające kursy w USA i Kanadzie chcąc przede wszystkim podnieść swoje umiejętności lub sprawdzić się, na co dzień posługując się angielskim. Wielu robi to z myślą o zmianie pracy, awansie, lub podjęciu pracy za granica, ale nie w USA, najczęściej w jednym z krajów UE – mówi Juszczyk.
Dzisiaj Polscy specjaliści mogą uczyć się języka niemal w każdym mieście Ameryki. Dla przykładu szkoły językowe w Toronto organizują dla studentów medycyny i osób związanych z branżą 12 tygodniowy program nauki połączony z bezpłatnymi praktykami w tamtejszych placówkach medycznych. Kursanci uczą się m.in. pisać historie choroby w języku angielskim, komunikacji z pacjentami czy wywiadu z pacjentem. – Większość kursów w USA i Kanadzie od razu weryfikuje nam to, czego się uczymy na kursie. Czego nie przekażą nam lektorzy, nauczymy się „w terenie” – śmieje się Juszczyk.

Uwaga, wizy i paszporty biometryczne. Taka wyprawa to atrakcyjny wpis do CV wiąże się jednak z pewnymi ograniczeniami. Wszyscy kursanci amerykańskich szkól językowych objęci są obowiązkiem wizowym, podobnie jak inni turyści, odwiedzający Stany Zjednoczone. Lepiej sytuacja wygląda z kursami w Kanadzie, która od 1 marca 2008 roku zniosła obowiązek wizowy. Jednak na teren Kanady wpuszczani są jedynie obywatele Polski posiadający paszporty biometryczne, czyli wydane po 26 sierpnia 2006 roku.

Udostępnij ten post